Skarb generała Hoppe to sprawa, która ma swój początek w lutym 1986 roku – wtedy właśnie Wydział Konsularny Ambasady PRL w Bonn przesłał do Ministerstwa Finansów kopię listu przekazanego dyplomatom przez obywatela RFN Alfreda Rogascha. Dokument zawierał zawiadomienie dotyczące skarbu ukrytego w czasie wojny na terenie Polski. Adresatem listu był generał Wojciech Jaruzelski – pełniący funkcję Przewodniczącego Rady Państwa. Informator wskazywał, że w 1939 roku w okolicy Rudy Pabianickiej (do 1946 roku miasto, a następnie jedna z dzielnic Łodzi) ukryto 20 baniek po mleku, które były wypełnione złotymi niemieckimi monetami. Skarb miał zostać ukryty na głębokości 53 metrów w specjalnej skrytce, która została przygotowana na polecenie generała SD (Sicherdienst – Służba Bezpieczeństwa Reichsführera SS) Waltera Hoppe. Alfred Rogasch był gotów wskazać miejsce ukrycia skarbu w zamian za 10% wartości znaleziska. Twierdził, że do jego odkrycia i wydobycia wystarczy “2 murarzy z młotkami i przecinakami do otwarcia sejfu betonowego i 2 osoby z elektronicznym wykrywaczem metali, dużą lampką kieszonkową i kompasem”.
Skarb generała Hoppe wzbudził zainteresowanie Ministerstwa Finansów – w końcu chodziło o złoto wartości wielu milionów marek. Ze względu na brak właściwych kompetencji resort finansów poprosił jednak o pomoc Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Służba Bezpieczeństwa postanowiła dokonać dokładniejszego zbadania tego doniesienia – oraz zweryfikować osobę samego informatora. Z pozyskanych danych przygotowano notatkę, z której wynika, że w wspomniany już generał Walter Hoppe miał mieszkać w łódzkim domu Alfreda Rogascha w 1939 roku. Matka informatora wykonywała czynności kucharki i praczki – ze względu na zaufanie również ona miała uczestniczyć (wraz z synem i ordynansem oficera) w ukryciu skarbu generała. Rogasch miał opuścić Łódź w 1944 roku i przed wyjazdem stwierdził, że skrytka nie została odnaleziona.
Skarb generała Hoppe wzbudził zainteresowanie wielu wysokich rangą funkcjonariuszy MSW. Jednak dokładna analiza zgromadzonych danych wskazywała na małą wiarygodność informatora. Służby pozyskały m.in. informacje, że Rogasch przechwalał się współpracą z radzieckim kontrwywiadem (NKWD) – twierdził wręcz, że pod koniec wojny brał udział w przygotowaniu powojennego planu “podziału i organizacji Niemiec”. Jeden z dokumentów podpisał zwrotem wskazującym, że jest agentem wywiadu wojskowego GRU o kryptonimie “T34”. W świetle zgromadzonych informacji oficerowie MSW prowadzący śledztwo uznali, że za propozycją Rogascha stała najprawdopodobniej “chęć odbycia bezpłatnej podróży do miejsca swojego dzieciństwa”. W oparciu o te ustalenia uznano, że informator jest niepoczytalny i nie należy podejmować żadnych poszukiwań w rejonie Rudy Pabianickiej. W ten sposób skarb generała Hoppe stał się kolejną legendą jaka krążyła między oficerami Służby Bezpieczeństwa w latach 80. XX wieku i kształtowała wizję złota ukrytego przez nazistów w czasie II wojny światowej.