Ukryte złoto z Bydgoszczy

29 września 1986 roku do polskiego konsulatu w Kolonii zadzwonił mieszkaniec Heidelsheim Karl Tränkle. Sednem rozmowy było ukryte złoto z Bydgoszczy. Mężczyzna poinformował urzędników, że w czasie wojny służył w Ergänzungs-Nahaufklärungsgruppe Bromberg – Uzupełniającym Dywizjonie Rozpoznania Taktycznego wojsk lotniczych w Bydgoszczy. Jego jednostka zajmowała się szkoleniem i rozpoznaniem powietrznym. Pod koniec wojny – w grudniu 1944 roku – Tränkle wraz z trzema kolegami otrzymali nietypowe zadanie. W pobliżu koszar jednostki mieli zakopać „około 600-700 kg sztabek złota na głębokości 2,5 m”. Mężczyzna poinformował również pracowników konsulatu, że uczestniczył w „zrzucie” 80 kg złota w okolicy Czerska w Borach Tucholskich. Nie wiadomo jaki charakter miała ta operacja. Karl Tränkle twierdził, że dokumentacja dotycząca miejsc, w których zostało ukryte złoto z Bydgoszczy, została zniszczona przed tym jak trafił do niewoli, ale dokładnie pamiętał lokalizacje skrytek.

Ponieważ doniesienie przekazane telefonicznie przez Karla Tränkle zainteresowało urzędników polskiego konsulatu, mężczyzna został poproszony o pisemną informację w tej sprawie. Dzień później (30 września) wysłał więc list, w którym zapewniał, że jest w stanie wskazać miejsca gdzie znajduje się ukryte złoto z Bydgoszczy. Podkreślał przy tym, że rezygnuje z udziału w zysku jaki miał zapewnić depozyt. Mężczyzna oczekiwał jednak „odszkodowania” za czas poświęcony na poszukiwania. Urzędnik konsulatu, który rozmawiał z Karlem Tränkle, zaproponował mu pokrycie kosztów pobytu w Polsce. Niemiec jednak odmówił – twierdził, że jest właścicielem restauracji, która wymaga jego stałej obecności. Wyjazd do Polski – na co najmniej tydzień lub dwa – oznaczałby straty, które oszacował na kilka tysięcy marek zachodnioniemieckich. Tränkle zaproponował więc urzędnikom konsulatu inne rozwiązania – „przejmie Pan [urzędnik reprezentujący konsulat] ode mnie z mojego magazynu towary na wartość około 50 000 DM”. Druga propozycja brzmiała następująco – „Kupi Pan u mnie za wartość 50 000 DM nakryć stołowych według Pańskiego wyboru”. Starając się uwiarygodnić swoją historię Tränkle załączył do swojego listu wycinek mapy lotniczej, kopię swojej książeczki wojskowej i paszportu oraz bilet kolejowy wystawiony przez jednostkę w której służył w czasie wojny. W tej sytuacji urzędnicy uznali, że sprawę należy przekazać do Warszawy.

Kopia książeczki wojskowej Karla Tränkle
Kopia książeczki wojskowej Karla Tränkle

 O ofercie złożonej przez Karla Tränkle poinformowano Ministerstwo Finansów. Urzędnicy tego resortu nie byli jednak w stanie podjąć działań operacyjnych mających na celu odnalezienie skarbu. Z tego powodu przekazali sprawę do Departamentu Społeczno-Administracyjnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Urzędnicy tej komórki zwrócili się z prośbą o opinię do kolegów z Departamentu V – wchodzącego w skład Służby Bezpieczeństwa. Ostatecznie resort spraw wewnętrznych podjął decyzję, że ukryte złoto z Bydgoszczy stanie się przedmiotem działań operacyjnych. Funkcjonariusze SB podkreślali w swojej rekomendacji, że „tematyka związana z próbami poszukiwań kosztowności pozostaje w naszym (SB) operacyjnym zainteresowaniu i ewentualne czynności podjęte przez zainteresowanych na terenie kraju będą ochraniane operacyjnie, przy współdziałaniu z odpowiednimi jednostkami Służby Bezpieczeństwa”. Ukryte złoto z Bydgoszczy stało się przedmiotem działań operacyjnych lokalnej delegatury Służby Bezpieczeństwa. W odpowiedzi – jaka nadeszła w grudniu 1986 roku do centrali w Warszawie – napisano, że „po zakończeniu II wojny światowej lotnisko w Bydgoszczy zostało zmodernizowane, rozbudowane – dobudowano szereg nowych obiektów (burząc stare). W pobliżu koszar przy lotnisku pobudowano nowe osiedla mieszkaniowe… oraz domków jednorodzinnych. W związku z taką zabudową zarówno samego lotniska jak i terenów do niego przyległych, uważam za niemożliwe dokładne określenie miejsca ukrycia złota”. Szefostwo bydgoskiej delegatury SB odniosło się również do możliwości dokonania „zrzutu” części depozytów na obszarze Borów Tucholskich – „identyfikacja miejsca zrzutu jest mało prawdopodobna – lasy uległy wycince, nowemu zalesieniu i naturalnemu wzrostowi. Po terenie tych lasów uczęszcza bardzo dużo ludzi za grzybami i taki skarb mógł być dawno odnaleziony”.

Informacja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na temat dalszych działań związanych ze sprawą złota z Bydgoszczy
Informacja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na temat dalszych działań związanych ze sprawą złota z Bydgoszczy

Z uwagi na argumenty przekazane przez bydgoską delegaturę Służby Bezpieczeństwa, Ministerstwo Finansów i konsulat w Kolonii zostały poinformowane (w styczniu 1987 roku), że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych „nie widzi celowości udzielenia zgody na podjęcie stosownych poszukiwań”. Z tego powodu sprawę złota ukrytego w Bydgoszczy odłożono ad acta.