W pałacu w Morawie koło Strzegomia mieszka jeden z ostatnich naocznych świadków tajemnicy, którą próbuję wyjaśnić od kilkunastu lat. Melitta Sallai, z domu von Wietersheim-Kramsta, pod koniec stycznia 1945 roku widziała ponad 150 obrazów z polskich muzeów, które złożono w jej domu. Wśród tej kolekcji był bezcenny Portret młodzieńca Rafaela Santi.
W połowie 1944 roku Hans Frank zdecydował o ewakuacji w głąb Niemiec polskich zbiorów sztuki zgromadzonych w Krakowie. Pierwotnie miejscem ich przechowywania miał być pałac Manfreda von Richthofena w Sichowie. Przez kilka miesięcy zbiory oczekiwały w tym miejscu na rozwój wydarzeń na froncie wschodnim – działania wojenne prowadzone były już od jakiegoś czasu na terenie Generalnego Gubernatorstwa. 18 stycznia Hans Frank zdecydował się opuścić Kraków obawiając się szybkiego zajęcia miasta przez Armię Czerwoną. Jeszcze tego samego dnia przyjechał wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami do Sichowa. Ilość urzędników była tak duża, że zajęli większość pałacowych pomieszczeń. Nie było tam już miejsca dla zabytków – obrazów, zbioru numizmatycznego stanowiącego własność m.in. do Muzeum Narodowego w Warszawie, kolekcji grafik należących do Gabinetu Rycin Uniwersytetu Warszawskiego, skarbów z katedry na Wawelu i wielu innych dzieł sztuki. Z tego powodu sekretarz rządu – Maximilian Meidinger – zdecydował o przeniesieniu zbiorów do innej składnicy.
Urzędnicy Generalnego Gubernatorstwa skontaktowali się z dolnośląskim konserwatorem zabytków Grundmannem i poprosili go o wskazanie miejsca odpowiedniego do przechowania dzieł sztuki wywiezionych z Krakowa. Ten zaproponował im pomieszczenia w pałacu w Morawie, należącego do rodziny von Wietersheim-Kramsta. Już w grudniu 1944 roku właścicielka majątku – jej mąż przebywał na froncie – oddała do dyspozycji konserwatora dwa lub też trzy pomieszczenia o pow. 49 m², 50 m², 45 m² i 70 m² do zmagazynowania dóbr kultury. Pomieszczenia te położone są na pierwszym piętrze i do tej pory wykorzystywane były jako salony i jadalnia. Jeszcze tego samego dnia przedstawiciele rządu Generalnego Gubernatorstwa odwiedzili majątek w Morawie i po rozmowie z jego właścicielką – Hertą von Wietersheim-Kramsta – przystąpili do pakowania zabytków. O przebiegu spotkania hrabina poinformowała listownie swojego męża. Pisała, że poproszono ją o udzielenie zgody na ulokowanie w pałacu zabytków pochodzących z muzeów Pragi [ta informacja nie znajduje potwierdzenia w innych dokumentach – uwaga autora] oraz Krakowa. Wśród zbiorów miały się m.in. znajdować – obraz Leonarda da Vinci i Rubensa.
20 stycznia 1945 roku transport konwojowany przez urzędników Waltera Badera i Augusta Mohra dotarł do pałacu rodziny Wietersheim-Kramsta. W dzienniku Hansa Franka wydarzenie to odnotowano w następujący sposób – panowie Palézieux, Kneisel i Mohr jadą do pani von Wietersheim do Muhrau, która udostępniła swój pałac do przechowywania dzieł sztuki. Skrzynie z zabytkami wniesiono po szerokich schodach tarasowych do salonu na pierwszym piętrze. Większość obrazów oparto jeden o drugi. Mniejsze obiekty pozostawiono w skrzyniach. Tego samego wieczoru właścicielka pałacu zabrała swoje córki na niecodzienną wycieczkę. Przy świetle latarki obejrzały kolekcję zgromadzoną w pałacu. Wśród setek dzieł sztuki Melitta zapamiętała Damę z gronostajem. Na ten obraz zwróciła szczególną uwagę jej matka, która z atencją podkreśliła, że jego autorem był Leonardo da Vinci. Córka zapamiętała jednak to dzieło nie ze względu na jego twórcę, ale z powodu zwierzęcia jakie trzymała na rękach Cecylia Gallerani. Melitta widziała podobną „łasicę” już wcześniej. Kilkunastoletnie córki nie przykładały jednak zbytniej wagi do dzieł sztuki przechowywanych w pałacu. W ciągu następnych dni miały opuścić rodzinny dom i wyjechać do szkoły z internatem koło Berlina. Dziś Melitta nie jest w stanie potwierdzić czy tej szczególnej nocy widziała Portret młodzieńca. Obraz Rafalea stał wraz z ponad setką innych dzieł sztuki. Trudno oczekiwać, by nastoletnia dziewczyna przejrzała wszystkie zabytki zgromadzone w salonie.
23 stycznia w pałacu rodziny von Wietersheim-Kramsta odbyło się spotkanie przedstawicieli rządu Generalnego Gubernatora – Waltera Schülera i Eduarda Kneisela – z burmistrzem Morawy Robertem Schnitzlerem i kierownikiem miejscowej komórki Narodowosocjalistycznej Opieki Społecznej (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt – N.S.V.) w randze Ortsgruppenamtsleitera, Wilhelmem Dresslerem. W wyniku przeprowadzonych rozmów obie strony podpisały protokół zaświadczający, że dzieła sztuki zostaną przekazane pod opiekę miejscowych władz, które mają im zapewnić ochronę do czasu ich dalszej ewakuacji w głąb Rzeszy, a w szczególności przechowywać dzieła sztuki i w miarę możliwości chronić je przez szkodliwymi wpływami klimatycznymi. W dalszej części protokołu zapisano: Oczywiście niemożliwością jest zobowiązywanie do pełnej odpowiedzialności z uwagi na panującą aktualnie sytuację.
W wypadku zaistnienia szczególnych sytuacji wojennych, które mogłyby doprowadzić do jego nieobecności, burmistrz Schnitzler zobowiązuje się do przekazania dzieł sztuki kompetentnemu dowódcy Wehrmachtu.
Był to najprawdopodobniej ostatni moment kiedy polskie zabytki znajdowały się w komplecie. Późniejsze wydarzenia doprowadziły do zaginięcia kilkudziesięciu z nich… w tym Portretu młodzieńca. Nie zdradzając szczegółów wydarzeń jakie nastąpiły pod koniec stycznia 1945 roku zapraszam do lektury książki “Zaginiony Rafael. Kulisy największej kradzieży nazistów”.