W księgarniach pojawiła się nowa książka Christopha Machta – „Spowiedź Hitlera 3. Szczera Rozmowa O Zaginionych Skarbach”. Zarówno autor jak i wydawnictwo chcą przekonać tą serią czytelników, że publikacja jest oparta na odnalezionych niedawno fragmentach rozmów jakie z Adolfem Hitlerem (wiele lat po zakończeniu wojny) przeprowadził żydowski lekarz Eduard Bloch (ten sam, który leczył matkę kanclerza III Rzeszy – Klarę).
W celu uwiarygodnienia źródła pozyskanych informacji autor wykorzystał pogłoski dotyczące rzekomej ucieczki Hitlera z bunkra w Berlinie i jego powojennego życia w Ameryce Południowej. Swoją opowieść o tym w jaki sposób kanclerz III Rzeszy opuścił Niemcy Macht opiera na znanych faktach, które mają uwiarygadniać jego tezę – jest więc „szczurzy szlak” (droga ucieczki nazistów organizowana przez biskupa Aloisa Hudala) przez Watykan; śledztwo prowadzone przez FBI w sprawie pogłosek dowodzących, że Hitler przeżył wojnę oraz informacja, że czaszka odnaleziona na terenie Kancelarii Rzeszy nie należała do fuhrera. W tych „dowodach” nie ma jednak ani jednej „poszlaki” (a raczej plotki), która byłaby nieznana osobom interesującym się tematyką II wojny światowej. Dla uwiarygodnienia swojej historii autor okrasił „spowiedź” porcją zdjęć archiwalnych – wszystkie są jednak znane badaczom i były już wcześniej publikowane. Odpowiedź na rodzące się pytanie – dlaczego nikomu nie pozwolono zrobić pamiątkowego zdjęcia z Hitlerem (które byłoby niepodważalnym dowodem na poparcie tezy dowodzącej ucieczki z Berlina) – jest oczywiście prosta – względy bezpieczeństwa. Na szczęście dla autora „Spowiedzi Hitlera” wspomniany lekarz (Eduard Bloch) „puścił farbę” – dzięki czemu wydawnictwo będzie mogło wydać jeszcze wiele części szczerych “spowiedzi Hitlera”.
Dostrzegając pewnego rodzaju finezję “marketingowców” wydawnictwa, nie jestem jednak w stanie zaakceptować tej formy „propagowania” historii. W świecie, w którym łatwiej się przebić do świadomości czytelników fake newsom niż prawdzie, promowanie tezy świadczącej o tym, że Hitler przeżył wojnę i znalazł czas, żeby swoim rozmówcom zdradzić niemalże wszystkie tajemnice III Rzeszy (na temat niemieckiej bomby atomowej, Holokaustu, ukrytych skarbów, itd.) – mówimy o wydawnictwie Bellona – jest w moim przekonaniu niewłaściwe. Wielu czytelników „Spowiedzi Hitlera 3” może faktycznie uwierzyć, że Adolf Hitler nie tylko uciekł z berlińskiego bunkra, ale znalazł czas, by zdradzić tajemnice dotyczące skarbów zaginionych pod koniec wojny. Na nieszczęście dla kanclerza III Rzeszy (a raczej autora książki) jego wiedza nie jest tak dokładna jak można byłoby się spodziewać – chociaż pozory mogą na to wskazywać. Hitler miał wiedzieć, że w austriackim jeziorze Töplitz zatopiono kilka skrzyń z fałszywymi funtami i złotem (kruszcu tam jednak nie było). Znał również dokładnie powierzchnię i głębokość tego akwenu. Twierdził także, że operacja zatopienia w jeziorze tych skrzyń była zamierzona. Jednak jego oświadczenia są nieprawdziwe i stoją w sprzeczności z logiką – kto w 1945 roku zatopiłby cenne depozyty w akwenie o głębokości ponad 100 m licząc na to, że po wojnie uda się je odzyskać? Adolf Hitler – ten przedstawiony przez autora książki – chyba nie wiedział, że wrzucenie do jeziora skrzyń zawierających fałszywe funty nie miało na celu ich ukrycia „na lepsze czasy”, ale było próbą zatarcia śladów po kryminalnej działalności komanda fałszerzy.
Kolejna sprawa opisana w książce dotyczy Bursztynowej Komnaty – legendarnego skarbu zrabowanego przez Niemców na terenie ZSRR i wywiezionego w 1941 roku do Królewca. Skarb zaginął pod koniec wojny – najprawdopodobniej został wywieziony ze stolicy Prus Wschodnich przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej i ukryty w jakimś bezpiecznym miejscu. Adolf Hitler (ten opisany przez autora książki “Spowiedź Hitlera 3”) doskonale znał kulisy ukrycia tego skarbu. Co więcej zabrał swojego rozmówcę (żydowskiego lekarza) w podróż do… powojennej Polski i pokazał mu miejsca, w których mogła zostać zdeponowana Bursztynowa Komnata. Ocenę tego wątku pozostawiam czytelnikom – tym, którzy wiedzą cokolwiek o realiach powojennej Polski i sytuacji jaka panowała na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Być może Hitler (lub autor książki) zdecydował się na tak niebezpieczną wyprawę, bo nie słyszał o działalności Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (niezwykle aktywnego m.in. na Pomorzu Zachodnim). Tak czy inaczej rozmówca kanclerza zanotował, że wraz z grupą Niemców wypłynął na jezioro Resko Przymorskie (w okolicy Kołobrzegu, do którego miał przylecieć samolotem razem z Adolfem Hitlerem) i po chwili dwaj nurkowie (ochrona kanclerza) wydobyli na powierzchnię skrzynię zawierającą fragment Bursztynowej Komnaty. Od razu budzi się we mnie podejrzliwość – być może autor książki „Spowiedź Hitlera” pochodzi z okolic Kołobrzegu i oczekuje, że lokalne jezioro stanie się Mekką poszukiwaczy skarbów?
W „Spowiedzi Hitlera 3” nie mogło oczywiście zabraknąć wątku Złotego Pociągu. Okazuje się, że kanclerz III Rzeszy posiadał wiedzę i na ten temat. Znał nie tylko długość składu kolejowego – 200 metrów – ale również trasę tego transportu. Pociąg miał przyjechać do Wrocławia, a następnie wyruszyć w kierunku Wałbrzycha. Po drodze zjechał „na ustronną bocznicę, lądując wprost w podziemnej sztolni”. Podziemny skarbiec został podobno zaminowany i zabezpieczony przed niepowołanymi poszukiwaczami. Adolf Hitler rzeczywiście miał niesamowitą pamięć – nie wiadomo tylko dlaczego zapomniał, że takiego transportu nigdy nie było (komentarz badacza tematyki ukrytego złota nazistów – Iana Sayera – na ten temat w linku).
Przytoczyłem tylko kilka wątków dotyczących skarbów ukrytych pod koniec wojny przez nazistów – jest ich w książce bardzo dużo. Generalnie muszę ostrzec czytelników. Jeśli ktoś liczy, że otrzyma – od Adolfa Hitlera oczywiście – odpowiedź na pytanie gdzie ukryto Bursztynową Komnatę i znajdzie w jego „spowiedzi” wskazówki na temat tego jak dotrzeć do skrytek zawierających inne skarby zrabowane w czasie wojny przez nazistów – to… zainwestuje w złą książkę (może lepiej sięgnąć po wydaną niedawno „Spowiedź Stalina” – pióra tego samego autora). Tylko czy Machta to w ogóle interesuje? Zajmując się tematyką III Rzeszy musi przecież wiedzieć, że nie jest ważne jak się o nim mówi – ważne jest tylko, by nie przekręcono nazwiska.