Wiele zamków i pałaców, które w latach 90. trafiły w ręce prywatnych właścicieli zamieniono na hotele. Część z nich to luksusowe spa. O standardzie pozostałych zdecydowała zasobność kieszeni i wizja ich właścicieli. Niektóre nie doczekały się spełnienia tych planów – ale to już inna opowieść. Obiekty, które czekają dziś na gości różnią się od siebie architekturą, wyposażeniem i atrakcjami jakie oferują swoim klientom. W kolejnych postach na moim blogu postaram się przedstawić zamki i pałace, w których miałem przyjemność (lub nieprzyjemność) mieszkać lub gruntownie poznać (w trakcie ich renowacji i po jej zakończeniu). Oczywiście będzie to ocena subiektywna – każdy z nas ma inne potrzeby i punkt widzenia na to jak powinien wyglądać idealny hotel (pensjonat, agroturystyka, hostel, etc.) funkcjonujący w murach zabytkowej rezydencji. Swoją ocenę odniosę do miejsc, które znam z autopsji – nie będą to teksty sponsorowane. Dziś moja relacja z pałacu Wojanów.
Pierwsza rezydencja szlachecka w Wojanowie została wybudowana najprawdopodobniej na początku XVI wieku przez właścicieli okolicznych majątków – rodzinę von Zedlitz. W XIX wieku posiadłość kupił radca sądowy Królestwa Pruskiego – Karl Albrech Ike. Z jego inicjatywy dwór przebudowano na pałac w stylu neogotyckim. W 1839 roku majątek w Wojanowie trafił w ręce córki króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III – Luizy Niderlandzkiej. Rodzina królewska miała w okolicy również inne rezydencje – pałac w Mysłakowicach i zamek w Karpnikach. W czasie II wojny światowej w pałacu mieli mieszkać jeńcy wojenni, a po jej zakończeniu utworzono tu PGR. Przez dziesięciolecia rezydencja popadała w ruinę. W latach 90. trafiła w ręce spółki, która planowała wybudować tu hotel. W 2002 roku górne kondygnacje rezydencji strawił ogień. Kilka lat później rozpoczęto jednak jego odbudowę i dziś w pałacu i otaczających go budynkach gospodarczych (stajni, spichlerzu, powozowni i stodole) znajduje się hotel. Do dyspozycji gości oddano SPA (jacuzzi, sauny, fitness, gabinety odnowy biologicznej), sale ćwiczeń i basen (jak dla mnie woda ma zbyt niską temperaturę, żeby się w niej zrelaksować).
Hotel reklamuje się jako luksusowy obiekt z częścią konferencyjną i 200 miejscami noclegowymi “o zróżnicowanym standardzie” (część pokoi ulokowanych jest w budynkach gospodarczych). Dzięki temu cena pobytu kształtuje się od 290 PLN (w oficynach) do 1000 PLN w pałacu. Taka ilość miejsc rodzi jednak kilka problemów. “Masowość” bardzo szybko dewastuje całe założenie – widać to na przykładzie stanu w jakim znajduje się wyposażenie pokoi. Główny problem to posiłki – pakiet ze śniadaniem i obiadokolacją obsługiwany jest w restauracji, która nie dysponuje tak dużą ilością miejsc, by obsłużyć wszystkich gości (czasami trzeba czekać na wolny stolik). Same posiłki pozostawiają wiele do życzenia – to przemysłowa produkcja (byle dużo i trochę byle jak – jedzenie stołówkowe). W pałacu mieści się “Restauracja Ogrodowa”, która serwuje bardzo dobre dania, ale co ma zrobić ktoś, kto wykupił pobyt z wyżywieniem? Jak już wspomniałem najlepsze pokoje mieszczą się w głównej rezydencji. Mankamentem jest jednak to, że nie umieszczono w niej windy (obiekt zabytkowy) – miałem szczęście mieszkać na 4 piętrze (ładny widok na park), ale musiałem wtargać po schodach ciężkie walizki. Park i otaczająca go woda (strumień i pobliska rzeka Bóbr) dają gościom możliwość odpoczynku – o ile równolegle w hotelu nie ma właśnie wesela lub grup turystów, którzy przyjeżdżają obejrzeć pałac.
Pałac Wojanów jest z całą pewnością ciekawym miejscem. Wydaje się jednak, że pierwotne plany właścicieli – utworzenia luksusowego obiektu – nie zostały zrealizowane. Szkoda, bo ma Wojanów ma duży potencjał.